Miasto, które nigdy nie śpi...
Wampir
Dobra ja do niej idę...
*Spojrzała na niego karcącym wzrokiem i pobiegła za jej zapachem*
Offline
Administrator
-Okej.
Prychnął bez uczuć. Wstał ze skały i skierował sie na polanę.
Offline
Pół-wampir
Wylądowała miękko na trawie i zaczęła spacerować po ogrodzie. Chodziła wolnym krokiem ze spuszczoną głową, patrząc na czubki swoich kozaków. Czuła jak pierwsze krople deszczu spadając z nieba, i moczą jej koszulę. Nie przejęła się tym. Zastanawiała się nad słowami Mitch'a. Czy mogłaby traktować go jak brata czy psa.?! Nie, to niemożliwe. Według niej najlepszym wyjściem było zapomnienie o nim, lecz wiedziała ze to trudne. Nagle zerwał się dość porywisty wiatr. Dziewczyna czując jak rozwiewa jej falowane włosy, usiadła pod krzewem białych róż i podciągnęła kolana pod brodę. Otoczyła je ramionami i skuliła się aby nie było jej zimno. Spojrzała na staw i westchnęła cicho. To właśnie tam poznała tego cholernego chłopaka. Żałowała, że go wtedy nie wygoniła. Spuściła głowę i siedziała tak przez dłuższą chwilę. W końcu spojrzała na otaczające ją kwiaty i uśmiechnęła się mimowolnie. Kochała białe róże, były takie delikatne, a zarazem ich piękno sprawiało że wszystko inne traciło swój urok. Zerwała jeden kwiat i powąchała go. Pięknie pachniał. Przymknęła oczy i delikatnie gładziła kwiatem swoje wargi. Wtedy dopiero mogła poczuć jakie mają delikatne płatki i jak pięknie pachną. Siedziała tak wpatrując się tempo w ziemię. Miała mętlik w głowie i smutek w oczach.
Ostatnio edytowany przez Katie Hudgens (2010-07-01 12:23:00)
Offline