Miasto, które nigdy nie śpi...
Administrator
Offline
Administrator
Wszedł do kuchni i zajrzał do lodówki.
Wyciągnął z niej jajka, warzywa, mleko.
W wampirzym tempie przygotował aromatyczne omlety i jajecznicę. Było wcześnie więc uznał, że to zrobi jako śniadanie. Do dwóch szklanek wlał sok pomarańczowy i zwierzęcą krew, którą miał w lodówce. Położył to wszystko na tacy i wrócił do swojej sypialni.
Offline
Pół-wampir
Weszła i rozejzała się. Podeszła do półmisku z owocami, wzięła jabłko i wyszła. Poszla do siebie.
Ostatnio edytowany przez Anaid Tsinoulis (2010-05-27 19:42:10)
Offline
Pół-wampir
Weszła do kuchni. Usiadła na blacie i oparła się plecami o zimną ścianę. Westchnęła cicho.
Więc się spuźniłam. Teraz już ma dziewczynę. Szkoda...
Wzięła gruszkę leżącą na półmisku obok i ugryzła, a z kącika ust wyciekła jej kropla słodkiego w woni i smaku soku. Siedziała tak zamyślona i nie chciała nigdzie wychodzić.
Offline
Pół-wampir
owoce jej się skończyły. Wstała i wyszła. Poszła do siebie
Offline