Miasto, które nigdy nie śpi...
Administrator
Usiadł na łóżku i spojrzał na nią.
-Dlaczego to zrobiłas?
Spytał ją tak samo jak wcześniej.
Offline
Pół-wampir
Spuściła głowę i spojrzała na swoje dłonie.
-Bo...bo już nie potrafię normalnie żyć...
Powiedziała cicho i spojrzała na niego tęskniącym wzrokiem. Szybko jednak przeniosła wzrok na okno. W oczach zbierały jej się łzy i jeszcze chwilę, a czuła że nie wytrzyma i rozryczy się na amen. Za każdym razem, kiedy spojrzała na chłopaka wracały wspomnienia. Wtedy znów miała przed oczami ich razem siedzących tu w tym pokoju i śmiejących się. Widziała jak siedziała na barierce na balkonie, a on ją trzymał i przytulał do siebie. Zamknęła oczy i łza spłynęła jej po policzku, nie mogła tak dłużej żyć. Mitch był dla niej jak najsilniejszy narkotyk. Teraz jej życie nie miało już takiego sensu jak kiedyś. Chciała za wszelką cenę cofnąć się w czasie i to naprawić, chociaż jeśli Lexi była jego miłością na zawsze to i tak by ją zostawił. Chociaż miłość po jednogodzinnej rozmowie wydawała jej się bardzo dziwna, Wiedziała że miłość od pierwszego wejrzenia jest słaba i krótka, ale nie wnikała jaki silnym uczuciem Mitch darzy Lexi. Wzięła głęboki wdech i nadal nie patrząc na chłopaka, zeskoczyła z parapetu. Wyjęła z szuflady małe pudełeczko i rzuciła je do Mitch'a.
-Masz...to za tamtą bransoletkę, teraz będziesz mógł ją dać Lexi...
Powiedziała cicho, tak aby nie zauważył że ona płacze.
Offline
Administrator
Złapał pudełeczko.
-Pamiętasz co Ci wtedy powiedziałem?
Spojrzał na nią.
-Że Lorena kazała ją dać komuś niesamowitemu, to nie wyklucza ciebie. No i nie płacz, już więcej nie płacz, proszę.
Offline
Pół-wampir
Spojrzała na niego zapłakanymi oczami i znów usiadła na parapecie. Patrzyła przez chwilę na las, po czym odezwała się.
-Tamtej Katie...którą znałeś i podobno kochałeś w co wątpię...już nie ma.
Powiedziała cicho i spojrzała na niego.
-Zniszczyłeś ją...codziennie chciałabym się cofnąć w czasie, ale nie mogę. Chciałabym ominąć to cholerne miasteczko i iść dalej, albo zostać w Voletrze. Przynajmniej bym Cię nie spotkała. Zniszczyłeś już całe moje życie i nie pozwoliłeś mi o sobie zapomnieć nawet za pomocą tabletek.
Mówiła przez łzy. To była prawda. Kiedyś Katie potrafiła się śmiać z niczego, uśmiechać się. Kiedyś jej usta miały malinowy kolor a na policzkach były rumieńce. Teraz nic...miała blade policzki tak jak i usta. Uśmiechała się i śmiała, nie to co maska którą nosi teraz. Jej twarz nie wyrażała żadnych uczuć prócz smutku i bólu.
Offline
Administrator
-Wiesz co myślę? Że tam w środku nadal jest Katie, tylko na siłę próbujesz ją stłumić.
Powiedział do niej pewnie.
-Za wszelką cenę próbujesz zapomnieć, a wcale nie musisz, zawsze możesz mieć w sobie chwile, które razem spędziliśmy. Ale możesz też nabyć nowe.
Offline
Pół-wampir
Westchnęła cicho i spojrzała na niego smutno.
-Mitch...zrozum, że ja nie potrafię. Ja nadal Cię kocham i nie mogę zdobyć nowych wspomnieć z tobą. Trudno mi jest z tobą przebywać wiedząc, ze nie mogę się do Ciebie przytulić, nie mogę Cię pocałować. Na serio Cię pokochałam...nie to co ty mnie...
Wyjaśniła mu cichym głosem. Odwróciła wzrok i oparła policzek o kolano.
-Jak ja mogę nie płakać, jeśli straciłam wszystko to co kocham i na czym mi najbardziej zależy.?
Spytała cicho, prawie że niedosłyszalnie.
-I nawet jeśli, próbuję stłumić w sobie tamtą Katie nie oznacza, że ona kiedyś wróci...
Dodała po chwili i spojrzała na niego smutno. Przygryzła delikatnie wargę i westchnęła cicho.
Offline
Administrator
Spojrzał na nią i wstał. Podszedł do niej i spojrzał jej w oczy.
-Katie, czy ty mnie straciłaś? Jestem tutaj z tobą, chcę Ci pomóc, czy nie potrafisz pokochać mnie jak psa czy brata? Nie myślałaś, że to byłoby wspaniałe wyjście?
Uśmiechnął się do niej lekko.
Offline
Pół-wampir
Podciągnęła kolana pod brodę najbardziej jak tylko mogła. Wyglądała jakby się czegoś bała, lecz nadal jej twarz nie wyrażała żadnych uczuć prócz smutku.
-Ta...Waruj piesku...
Mruknęła pod nosem i spojrzała na las.
-Miłość do brata i do psa jest inna niż moja teraz do Ciebie...nie możesz tego zrozumieć.?!
Spytała lekko podirytowana. Przygryzła wargę i spojrzała na niego.
-Idź do Lexi...już się dobrze czuję...
Powiedziała cicho i wstała. Wyskoczyła do ogrodu przez okno.
Offline
Administrator
Westchnal i wyskoczył przez okno. Biegł przez las w wampirzym tempie.
Offline